red-kor

Wszystko idzie jak po gruzie… Czyli czemu przeinaczamy związki frazeologiczne?

Przyjmuje się, że najprostszym sposobem na sprawdzenie czyjejś inteligencji jest zbadanie, ile wie. Natomiast to, że jakaś osoba autentycznie posiada daną wiedzę, weryfikuje się za pomocą testów. Zazwyczaj chodzi o to, by prostymi słowami wytłumaczyć trudniejsze hasło. Jeśli nie jesteśmy w stanie tego zrobić, oznacza to, że nie rozumiemy danego pojęcia. A więc nasze postrzeganie otaczającej nas rzeczywistości spada, czyli jesteśmy głupsi, niż nam się do tej pory wydawało. Idąc dalej tym tropem, należałoby powiedzieć, że jeśli nie jesteśmy w stanie czegoś zrozumieć, nie będziemy potrafili tego zapamiętać. A jeśli nie zapamiętamy, to przeinaczymy, próbując odkopać w zakamarkach pamięci informację, którą nie do końca przyswoiliśmy. Czym może się to kończyć, jeśli zaczniemy stosować związki frazeologiczne, których nie rozumiemy? Zobaczcie sami!

związki frazeologiczne - złe nawyki

Wyplewię z Was złe nawyki!

Zacznijmy od językowej pomyłki, która ma chyba najmniejszą rangę – w sensie: jest zaledwie uchybieniem językowym. Tak niewielkim, że pewnie znalazłby się ktoś, kto w ogóle nie poczytałby tego za błąd. Słowo „wyplenić” ma bowiem dwa znaczenia. W pierwszym oznacza ‘zniszczyć coś rosnącego, pleniącego się, wyrywając z korzeniami’. W drugim natomiast: ‘zlikwidować jakieś negatywne uczucia, zjawiska itp.’. Słowo „plewić” jest z kolei regionalizmem oznaczającym ‘oczyścić z chwastów teren uprawny’. Najprościej więc rzecz ujmując, przenosimy regionalizm będący synonimem wyrazu „wyplenić” w pierwszym znaczeniu na definicję drugą, bardziej metaforyczną. W ten sposób z pięknego związku frazeologicznego („wyplenić coś z kogoś”) tworzymy małego językowego chwaścika.

Z głupia franc

Każdy z nas nieraz pewnie usłyszał, że powiedział coś „z głupia franc” (poprawnie: „z głupia frant”) albo że ma „zamknąć buzię w dziób” (poprawnie: „buzia w ciup”). Wyrażenia te znajdują się brzmieniowo na tyle blisko właściwych form i jednocześnie od dawien dawna występują w języku polskim, że puszczamy je mimo uszu. „Tak się po prostu mówi” – stwierdzali nasi rodzice zapytani o znaczenie tych związków frazeologicznych. Jeśli człowiek zacznie jednak szukać wyjaśnień na własną rękę, okaże się, że w związku wcale nie ma francy ani Franza, tylko nic nieznaczący dla nas frant, a zamiast dziobu jest ciup.

Po głębszych poszukiwaniach dowiadujemy się, że ów „frant” to nic innego, tylko dawne określenie, które najzwyczajniej w świecie wyszło z użycia i większość z nas zapomniała, co oznacza. Słowem „frant” nazywano niegdyś ‘człowieka przebiegłego, chytrego, często mało wartościowego moralnie’, aczkolwiek mogło ono odnosić się również do ‘eleganta, hulaki, wędrownego komedianta lub błazna’, a w przenośni po prostu do ‘człowieka wesołego, błaznującego’. Zdaniem niektórych językoznawców wyraz ten wywodzi się z języka niemieckiego – od freund , czyli ‘przyjaciel’. Dużo później rzeczownik powiązano natomiast z czeskim franta, czyli ‘głupek, wesoły półgłówek’.

Nie wiedzieć jednak czemu, robimy z franta francę czy też franca. Pytanie tylko, czy bierze się to jedynie z bliskości w brzmieniu, czy może na jakimś podświadomym poziomie łączymy część „z głupia” z Francuzami, do których nie pałamy przesadną sympatią. W sumie my, Polacy, nie bardzo pałamy sympatią do kogokolwiek, ale mniejsza z tym. Zamykam zatem mordę w ciup!

przeinaczanie związków - buzia w ciup - dzióbek

Morda w dziób!

No właśnie. W ciup, nie w dziób. Nie chodzi tu bowiem o zamykanie ust w ptasi dzióbek. Bo przecież jeśli choć raz w życiu przyglądaliście się ptakom dłużej niż przez pięć minut, łatwo zauważyliście, że dość często coś w tym dziobie jednak trzymają, a więc nie jest on zamknięty. Samo słowo „ciup” obecnie nie jest jednak tłumaczone przez ogólnie dostępne słowniki. Pojawia się jedynie wyjaśnienie, że występuje ono wyłącznie we frazeologizmie „buzia w ciup”, czyli ‘usta ściągnięte, zaciśnięte, mające wyrażać skromność, nie zdradzać myśli’. Zastanawiająca jest jednak jego bliskość z wyrazem „ciupa”, czyli ‘małym, ciasnym pomieszczeniem’/‘więzieniem’. Można jedynie podejrzewać, że ciupa powstała właśnie z dawnego ciupa czy też ciupu.

Czym właściwie jest ten „grud” i jak powija się noga?

Z powijającą się nogą jest bardzo podobnie jak z frantem. Dawno temu używaliśmy słowa, o którego istnieniu kompletnie zapomnieliśmy. Chodzi mianowicie o czasownik „powinąć się” w znaczeniu ‘poślizgnąć się’. Używano także formy bez „się”, czyli „powinąć”, mając na myśli ‘skręcić, zwichnąć’, mówiąc o nodze czy ręce. Nic zatem dziwnego, że sytuację, w której komuś coś się nie udaje bądź doznaje on szkody (czyli w której „powinęła się komuś noga”), kojarzymy z fizyczną krzywdą. Swoją drogą, dość bolesną.

Równie dotkliwe jest dla mnie przyznanie się, że przez większość życia mówiłam, że coś „idzie mi jak po gruzie” (poprawnie: „coś idzie jak po grudzie”). Nie jestem tak naprawdę pewna, czy komuś jeszcze zdarza się w ten sposób przeinaczać ten konkretny związek frazeologiczny. Zakładam, że tak, żeby nie czuć się samotna w tej głupocie. Mogę się jedynie tłumaczyć tym, że z gruzem (czyli z ‘odłamkami rozkruszonego muru, cegły, kamienia itp.’) miałam w dzieciństwie częściej do czynienia niż z grudą (czyli ‘zamarzniętą ziemią’). Mieszkanie w górach miało to do siebie, że jak już było zimno, to był śnieg, a jak już był śnieg, to nie było widać gleby.

związki frazeologiczne - jak po grudzie/gruzie

Mój niemąż uświadomił mnie jeszcze, że w świecie Numenery (nieźle pokręconej rzeczywistości z jednego z systemów RPG, z którym miałam w życiu styczność) mianem „grud” określa się grunt. Nie jest to jednak zwykła, organiczna ziemia, z jaką dziś mamy do czynienia. To żyzna, sztuczna gleba, stworzona przez nieubłagalność czasu na podwalu z kości poprzednich ośmiu światów. Na kurzu, na którym żyli, z każdą cząstką, nad którą pracowali, którą wytworzyli, którą wyhodowali i która następnie osadziła się w grudzie… Tak, posuwanie się po czymś takim na pewno nie jest łatwe…